Wyszukiwarka

Wyszukiwarka

Wizyta w Sewilli

W dniach 16.02.2012-23.02.2012 grupa nauczycieli i uczniów naszej szkoły przebywała w Hiszpanii. Szkołę reprezentowali:p. dyr. Janusz Ferenc, p. Marta Konopa, p. Anna Trzepizur-Marzec, p. Piotr Zajęcki, Natalia Bugaj, Aleksandra Dobosz, Kinga Ferenc i Karolina Ociepka. Oto relacja naszych uczennic:

 

16.02 (czwartek)
Po długich oczekiwaniach  cały Comenius Team, złożony  z czterech nauczycieli i czterech zwyciężczyń, stawił się punkt 3:00 rano przed budynkiem szkolnym.  Po zainstalowaniu się w minibusie rozpoczęliśmy tygodniową przygodę. Większość czasu cała grupa przespała na tyłach pojazdu. Prawdziwe emocje zaczęły się gdy weszliśmy na płytę lotniska. Po długiej odprawie siedzieliśmy już w wygodnych fotelach w samolocie  i ze zniecierpliwieniem czekaliśmy na odlot. Po chwili przekonaliśmy się, że start to nic strasznego, więc odprężeni podziwialiśmy widoki za oknem. Po czterech godzinach lotu, które minęły błyskawicznie, wysiedliśmy w Madrycie i komfortowy podniebny lot się skończył. Byliśmy skazani na godzinną podróż metrem.  Gdy cała nasza ósemka wsiadła do wbrew pozorom  pustego wagonu, od razu zaczęliśmy odczuwać  klaustrofobię. Jednak to nie ta przejażdżka była najgorsza. Podczas gdy zmieniliśmy linię metra po to, by dostać się na dworzec  autobusowy, wszystkie dłonie zaciśnięte na rączkach od walizek, powoli zaczęły drętwieć. Gdy weszliśmy zmęczeni, brudni i po prostu nieżywi do wagonu „różowej” linii metra, była to godzina szczytu. Wszyscy Hiszpanie zaczęli wracać z pracy, a nasza zgrana ferajna usytuowała się na samym środku. Zostaliśmy ściśnięci przez tłum rozwścieczonych południowców.  Nie było mowy o tym, żeby się poruszyć, lecz po dwudziestu minutach męki wysiedliśmy! Wtedy rozpoczęła się sześciogodzinna podróż autokarem do Sevilli. Gdy dojeżdżaliśmy na miejsce zaczęliśmy odczuwać lekki stres w związku z tym, że mieliśmy udać się do domów naszych partnerów.  Wszystko miało się zacząć jutro.

17.02 (piątek)
Drugi słoneczny dzień w Hiszpanii rozpoczęłyśmy miłym zacieśnianiem więzów z innymi uczestnikami, podczas poczęstunku w bibliotece szkolnej. Następnie udałyśmy się, my i nasi czterej muszkieterowie na próbę show.  Kolejną atrakcją wspaniale rozpoczętego  dnia było zwiedzanie zabytkowej i przepięknie zdobionej katedry w Sevilli. Dwugodzinny czas wolny pozwolił nam na dogłębne podziwianie zapierającego dech w piersiach miasta. Wykończone, ale szczęśliwe ruszyłyśmy na hiszpański lunch, na którym delektowałyśmy się niezwykłymi potrawami takimi jak jajka w sosie beszamelowym, bądź zielone, nieostre papryczki.  Po południu umilałyśmy sobie czas na statku, pływając po rzece, której nazwy nie sposób powtórzyć. Koło godziny 19:00 nasi partnerzy zabrali nas na „uroczystą” kolację do McDonalda.  Pięknym zakończeniem dnia był spacer wzdłuż rzeki.

 

18.02 (sobota)
Wczesnym rankiem zebraliśmy się koło szkoły, by wyjechać ekskluzywnym autokarem do malowniczej Cordoby, lecz nie wszystko szło zgodnie z zamierzeniami kierowcy. Po trzydziestu minutach jazdy, ku zdziwieniu wszystkich zostaliśmy poinformowanie, że koło nam odpadło. Wszyscy poczuli się zdegustowani, gdyż byliśmy zmuszeni do nieplanowanego, czterdziestominutowego postoju. Gdy nasze oczekiwanie dobiegło końca i zmieniliśmy pojazd, mogliśmy bez stresu ruszyć w dalszą drogę. Pierwszym punktem zwiedzania był Meczet, a w nim niesamowite muzeum z zabytkami. Zwiedzanie tego miejsca dało nam niezłą lekcję historii. Czas wolny przeznaczyłyśmy na zakup i drobnych upominków dla naszych znajomych i rodzin. Koło godziny 20:00 wróciliśmy do Sevilli i pomknęliśmy chyżo na pizze z przyjaciółmi. Cały ComeniuM- czyli nowa nazwa robocza na czas wyjazdu, wymyślona przez uczestników w celach rozprzestrzeniania się dobrego humoru. Po uroczym wieczorze rozeszliśmy się do domów.

19.02 (niedziela)
O 10:30 cała drużyna spotkała się pod Muzeum Obrazów w Sevilli. Imponujące wystawy zachwycały. Całości dopełniało zwiedzanie bajecznego miasta. Koło południa miał miejsce czas wolny, gdzie polska grupa jadła najlepsze lody na całym południu. Następnie zmierzaliśmy ku Placowi Hiszpańskiemu  gdzie pływaliśmy na łódkach, własnoręcznie wiosłując. Było to ekstremalne przeżycie. Zrelaksowane i w dobrych humorach poszłyśmy na kolację do naszych rodzin goszczących. Koło 20:00 poszliśmy grupowo na zakupy do centrum. Piękna pogoda dopisywała cały czas, niezmiennie. Zostaliśmy długo, po to by zwiedzić miasto nocą. Niezaprzeczalnie było piękne. Poznawanie coraz to nowych zakątków miasta było fascynujące.  I tak zakończyłyśmy czwarty dzień z życia Polish Girls.

 

20.02 (poniedziałek)
Rano spotkaliśmy się w szkole na lekcji z innymi uczestnikami projektu.  Ku naszemu pozytywnemu zaskoczeniu zabrali nas do muzeum Corridy. Dowiedziałyśmy się wiele ciekawych i zaskakujących rzeczy. Miałyśmy możliwość podziwiania areny do walki z bykami. Była ogromna i imponująca.   W południe nadszedł Time Show! Na pierwszy ogień poszły dziewczyny z Węgier. Zaczęły tańczyć skomplikowane tańce ludowe  i prezentowały węgierskie gry grupowe. Zaraz po ich występie nadszedł czas na nas. Całe w nerwach weszłyśmy na oświetloną scenę. Gdy usłyszałyśmy pierwsze słowa z naszej prezentacji i doskonale wiedziałyśmy, że za kilka sekund musimy wyjść i zaśpiewać „Dumkę na dwa serca”, która wbrew pozorom nie była łatwa.  Jednak nie było tak przerażająco, bo gry popłynęły pierwsze nuty, widownia siedziała jak zaklęta .  Potem wszystko potoczyło się szybko. Wspaniały wiersz Szymborskiej zachwycił wszystkich swoją powagą. Ostatnim punktem naszego show była piosenka o polskim jedzeniu. Cała sala śpiewała z nami. Dostałyśmy owację na stojąco. Byłyśmy z siebie dumne.  Niedługo po nas wystąpili uczniowie z Turcji i Włoch. Na zakończenie wystąpili gospodarze. Po tym jak emocje już opadły, wybraliśmy się na kolację. Nauczyciele odważnie próbowali hiszpańskiej paelli, która była z  owocami morza. Wszyscy zadowoleni, że cały występ już za nami, poszliśmy spać.

 

21.02 (wtorek)
O 8:15 zebraliśmy się w szkole. Na lekcji byłyśmy pytane o nasze miasto. Wzbudziłyśmy duże zainteresowanie. Ale wszyscy byli rozemocjonowani, ponieważ mieliśmy zobaczyć pierwszy profesjonalny pokaz flamenco. Koło 11:00 usiedliśmy w Sali Teatralnej, gdzie odbywały się wszystkie występy i  czekaliśmy na show. Pierwsza zaczęła tańczyć zawodowa tancerka z muzyką na żywo. Następnie swój pokaz prezentowali hiszpańscy  uczniowie. Byliśmy pod wrażeniem. Po zakończeniu, udaliśmy się do przyjaciół, żeby złożyć im gratulacje.  Pogoda była wyjątkowo piękna, więc poszliśmy zjeść obiad z rodzinami goszczącymi. Mieliśmy czas na odpoczynek i przygotowanie się do kolacji pożegnalnej. Przed 20:00 mieliśmy uroczyste wręczenie certyfikatów. Tamtejsi nauczyciele mieli problem z naszymi nazwiskami.  Jednak  gdy wszyscy spotkaliśmy, my i cała góra jedzenia mogliśmy świętować urodziny jednego z Hiszpanów.  Wieczór  mijał fantastycznie. Po kolacji poszliśmy do centrum miasta, ostatni raz w całym składzie, gdyż rano musieliśmy się rozstać z połową zespołu.  Po kilku godzinach wróciliśmy padnięci do domów.

22.02 (środa)
Około godziny 8:15 spotkaliśmy się w naszym stałym miejscu, czyli w bibliotece szkolnej. Nadszedł czas pożegnania się z tureckimi i węgierskimi przyjaciółmi. Nie byliśmy z tego faktu zadowoleni, ale mieliśmy pocieszenie: cały ostatni dzień w Sevilli nam pozostał do spędzenia czasu z naszymi partnerami z Hiszpanii i Włoch. Wykorzystaliśmy go najlepiej jak umieliśmy. Poszliśmy do naszych ulubionych miejsc i znalazłyśmy ciekawy sklep z elektroniką i zapragnęłyśmy kupić sobie słuchawki na pamiątkę. W owym sklepie musieli mieć z nas niezły ubaw, ponieważ przez godzinę każda z nas stała przy kasie z tymi samymi słuchawkami tylko w różnych kolorach. Potem jeszcze spodobały się one nauczycielom. Wykupiłyśmy cały nakład i zdezorientowana kasjerka nie wiedziała jak ma się zachować. Miałyśmy niezłą zabawę. Potem jednak musiałyśmy wracać do naszych domów na obiad i koło godziny 23:00 niechętnie stawiłyśmy się na dworcu. Mieliśmy wspaniałe pożegnanie, które przygotowali dla nas Hiszpanie wraz ze swymi rodzinami. To była niezapomniana chwila. Jednak czas nas gonił i musieliśmy wsiąść do autokaru. Ze łzami w oczach opuszczaliśmy to magiczne miejsce.  Czekałam nas długa i męcząca podróż do Polski.
23.02 (czwartek)
O godzinie 7:00 rano obudziliśmy się w Madrycie. Mieliśmy dużo czasu do odlotu do Warszawy, więc zapragnęliśmy zwiedzać miasto. Oczywiście nie obyło się bez jazdy „naszym” metrem.  Niestety było zbyt wcześnie by jakiekolwiek sklepy były otwarte, więc udaliśmy się żeby zwiedzać zabytki. Były wspaniałe. Jednak czas szybko mijał, więc byliśmy zmuszeni do powrotu na lotnisko.  Potem odbyły się standardowe procedury: odprawa, strefa bezcłowa i nareszcie odlot. Start był spokojny, lecz gdy lądowaliśmy po kilku godzinach nad Warszawą, zaczęliśmy odczuwać lekkie turbulencje. Oczywiście wylądowaliśmy cali i zdrowi. W Warszawie czekał na nas ten sam minibus, który zawiózł nas na  23:30 do Częstochowy. Byliśmy zadowoleni, że jesteśmy już w domu, ale nasze serca na długi czas pozostaną w słonecznej Hiszpanii.
 
Kinga Ferenc, Aleksandra Dobosz, Karolina Ociepka i Natalia Bugaj pragną złożyć ogromne podziękowania Pani Annie Trzepizur- Marzec i Pani Marcie Konopie oraz Panu Dyrektorowi Januszowi Ferencowi i Panu Piotrowi Zajęckiemu za wspólny wyjazd i opiekę w Sevilli. Jesteśmy wdzięczne, że mogłyśmy pojechać i zwiedzić to miejsce. 
DZIĘKUJEMY!!!